GKS Bełchatów - Hutnik Warszawa 3:1 (0:1)
16. kolejka 2 ligi (gr. 2) sezonu 1994/95, 12.11.1994 r.
Zbigniew Miller
Mariusz Gawlica
Jacek Pieniążek
Sylwester Szkudlarek
Dariusz Durda
Jarosław Chwiałkowski
Artur Lamch
Jacek Berensztajn
Dariusz Rzeźniczek
(59′ Romuald Solarek)
Robert Rogan
(89′ Marek Nowicki)
Robert Górski
0:1 – Marcin Włódarczyk 17′ (rzut karny)
1:1 – Jacek Berensztajn 60′ (rzut karny)
2:1 – Robert Rogan 64′
3:1 – Robert Górski 90′
Żółte kartki: Zbigniew Miller, Jarosław Chwiałkowski, Robert Rogan (GKS) oraz Koc, Smorągiewicz, Szulik, Lisowski (Hutnik)
Sędziował: Stanisław Grzesiczek (Katowice)
Widzów: 1500
Stencel
Koc
Lisowski
Włódarczyk
Rembisz
Szulik
Chitembwe
(61′ Stankiewicz)
Barchwic
Smorągiewicz
(81′ Kalinowski)
Wiereszko
Pachelski
Do przerwy 0:1
Hutnik, choć nie wygrał siódmego z rzędu meczu, napędził sporo strachu niedawnemu liderowi. W pierwszej połowie meczu rozgrywanego na boisku GKS lepiej spisywali się piłkarze ze stolicy. Gospodarze wygrali jednak 3:1.
Już w 7. min dobrze spisujący się Arkadiusz Wiereszko wbiegł z piłką w pole karne. Strzelił zbyt lekko. W 16. min goście zdobyli jednak prowadzenie, w którym największy udział miał rezerwowy bramkarz gospodarzy Zbigniew Miller (grał pierwszy mecz w tym sezonie, pierwszy bramkarz GKS Mariusz Luncik był w słabej formie). Obrońcy podali mu piłkę ze środka boiska, Miller przyjął ją nogą i próbował przedryblować Bogusława Pachelskiego. Napastnik Hutnika wywalczył piłkę i został sfaulowany przez Millera. Rzut karny wykorzystał Marcina Włódarczyk.
Bełchatowianie, którzy po raz pierwszy w tym sezonie przegrywali na własnym boisku, do końca pierwszej połowy nie potrafili odpowiedzieć: ani golem, ani dobrą grą. Atakowali chaotycznie. Najlepszą okazję zmarnował Dariusz Rzeźniczek – z 10 m trafił w nogi obrońców. Hutnicy starali się kontratakować, nie byli jednak skuteczni. Mądrze w środku pola trzymał piłkę Piotr Barchwic, w przodzie aktywny był Wiereszko.
Po zmianie stron zadowoleni z wyniku goście często wybijali piłkę na oślep. Gospodarze przeważali coraz bardziej i w ciągu czterech minut zdobyli dwa gole. Najpierw Tomasz Smorągiewicz sfaulował w polu karnym Roberta Górskiego i z 11 m nie spudłował Jacek Berensztajn. Później, po rzucie rożnym, warszawscy defensorzy nie upilnowali Dariusza Solarka i Roberta Rogana, którzy wymienili podania tuż przed linią bramkową, i ten drugi trafił z najbliższej odległości.
Strata goli załamała gości. Nie potrafili już stworzyć sobie dobrej szansy pod bramką bełchatowian, mimo że starali się atakować. W ostatniej minucie Górski przeprowadził indywidualny rajd lewą stroną zakończony celnym strzałem w krótki róg.
Jacek Sarzało, Bełchatów
Gazeta Stołeczna nr 264, wydanie z dnia 14/11/1994, str. 8
